piątek, 20 lutego 2015

Prolog

     Drugi maja nie był obcą datą dla żadnego czarodzieja. Lord Voldemort został zniszczony, a świat magii wyzwolony od jego krwawych rządów. Nie znaczyło to jednak, że nikt nie poniesie odpowiedzialności za ogromne straty, które powstały w wyniku wojny. Nowy minister, Kingslay Shacklebolt rozpoczął ostry proces posyłania wszystkich śmierciożerców do Azkabanu. Wielu z nich zmarło w czasie wojny, jednak pozostała ich jeszcze liczna gromada. Trudno było opisać panującą atmosferę.
     Każda „magiczna” gazeta wrzała na temat wydarzeń z ostatnich miesięcy. Wakacje dla wszystkich studentów w Hogwarcie rozpoczęły się nieco wcześniej, bo od razu po zakończeniu wojny. Od wiru nieprzyjemnych wydarzeń minęły trzy miesiące. Był sierpień. Spokojny, ciepły i niezmącony żadnymi kłopotami. W dużej willi z ciemnej cegły panował rozgardiasz; na wysokich, marmurowych, dość pokaźnych schodach stał kufer. Tak jakby ktoś porzucił go w połowie wędrówki na górę. Jeden z pokoi był bardzo zagracony. Podręczniki, komplety szat i wieczne pióra zajmowały połowę podłogi. Postać, która w nim przebywała miała mało swobody. Draco Malfoy właśnie pakował się na siódmy rok w Hogwarcie.
     Wiedział, że nie będzie mu łatwo przekroczył bramę peronu dziewięć i trzy czwarte. Wyjazd był już za dwa dni. Malfoy'owi trudno było powiedzieć co właściwie czuł. Szarpały nim emocje, jak i te dobre, jak i te złe. Miał nadzieję, że wszystko zostanie mu wybaczone. Bał się spojrzeć w jakiekolwiek oczy. Stracił zbyt wiele, nie chciał tam wracać. Jednak państwo Malfoy podjęli już decyzje. A Draco był na tyle dojrzały by wiedzieć, że o mniemania jego rodziców nie wolno się wykłócać. Po pokoju rozniosło się siarczyste przekleństwo, gdy Draco potknął się o leżący na zgniłozielonym dywanie karton z podręcznikami.
     Upadek sparaliżował go i przez chwilę leżał na podłodze. Wstał z niej i poprawił ubranie, tak by znowu idealnie przylegało do jego ciała. Panujący upał nie przeszkodził mu w dalszym pakowaniu się. Gdy wszystko było dopięte na ostatni guzik Draco uznał, że odwrotu nie ma. Czy tego chce czy nie – pojedzie do Hogwartu. Miał dość postawy tchórza. Czas wypiąć pierś i ruszyć w przód. Westchnął i wbił wzrok w ścianę. Gdyby to jeszcze było takie proste...

2 komentarze:

  1. Zapowiada się genialnie :)
    Ładny Prolog, ładnie napisany...
    Zapraszam do siebie: after-all-this-war.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie C:
    Więcej nic nie powiem, bo naprawdę jest to króciusienieńkie. Ale z chęcią przeczytam ciąg dalszy C:

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy